Minely tygodnie, wiele z nich minelo. Czy raczej wiele ich minelo. Niby to samo, a jednak subtelna roznica jest. Nie bede nawet probowala rozwodzic sie nad tym w czym tkwi roznica, bo juz widze co by bylo gdybym jednak. Bylby margines na marginesie i kolejny margines z wieloma odsylaczami jesli juz nie do pekatych woluminow na polkach bibliotecznych to przynajmniej do rozmaitych stron wikipedii. A przeciez tak nalezaloby robic zawsze kiedy chcemy cos precyzyjnie powiedziec. Inaczej ryzykujemy, ze znowu ktos nas zle zrozumie, a zrozumiawszy zle czyli na opak, natychmiast … ale o tym potem, jesli starczy czasu.
Teraz tylko powiem, ze nawet tlumaczac dlaczego nie zamierzam tlumaczyc juz sie uwiklalam tak, ze nie wiem jak ten watek sensownie zakonczyc i przejsc od razu do rzeczy. Bowiem sprawa nie jest blaha, czesto chcac cos innym przekazac, uzywamy skrotow myslowych – prosze nie mylic z mysloksztaltami, ktorych unieszkodliwianie, jak sie dowiadzialam z listu sluchaczki, stanowi calkiem intratny buzines dla specjalistow od mysloksztaltow i ich radiowych propagatorow. Zeby nie bylo watpliwosci, moja zlosliwosc byla zamierzona – i nie jest przejawem zlego humoru, wrodzonej zlosliwosci lub innymi efemerycznymi idiosynkrazjami a jedynie swiadczy, ze ciagle do swietosci mi daleko, gdyz nie potrafie nadstawiac drugiego policzka. Powiem wiecej, oddaje z nawiazka, aczkolwiek nie wymieniam nazwiska.
Wytlumaczywszy swoj sprzeciw przeciw merkantylnemu zabijaniu mysloksztaltow – w koncu Bog je po cos stworzyl, czyz nie? – wracam do skrotow myslowych, ktorych to uzywamy bez opamietania nawet nie zastanowiwszy sie co z tego wynika. Co innego, kiedy uzywamy ich swiadomie. Wtedy nie tylko wiecej mozemy powiedziec ale czasami nawet wogole cos mozemy dzieki nim powiedziec. Taki poeta na ten przyklad. Gdyby nie owe skroty, jego wiersze bylyby – nie ujmujac niczego Czestochowie – niczym wiecej niz rymami czestochowskimi. A on sam poeta z glowa nie ta. Aha, zanim zapomne, czy wiecie juz panstwo, ze mysloksztalty moga byc przechowywane w saszetkach a umiejetnie uzyte pozwalaja pozbyc sie cholesterolu, swierzbu, zawrotow glowy i kaca. Oczywiscie kluczem jest tu “umiejentnie uzyteâ€. Jesli ktos uzyje mysloksztalta w sposob nieumiejentny to moze nabawic sie takich klopotow, ze nawet zaden Mongolczyk nie pomoze.
Zachnie sie w tym miejscu nie tylko wspomniany wyzej poeta ale kazdy ktory slucha mnie aby dowiedziec sie o co mi chodzi. A potem nie jeden z tych co sie zachnal, zapyta: Poco ona tyle gada i niczego nie mowi? A jesli juz cos chciala powiedziec – bedzie kontynuowal swoje pytanie – to po co owa rzecz tak kamufluje, zeby nikt do konca nie wiedzial o czym mowi.
A ja jeszcze dodam, ze nawet jesli ten niejeden, ktory pytal przed chwila domysli sie to i tak pewnosci miec nie bedzie czy to napewno ja mowie o tym o czym on pomyslal, ze ja mowie.
No dobrze – przyznaje, ja mowie to wszystko w celach zupelnie innych niz panstwo przypuszczali. A dokladniej, po to aby nauczyc sie jak mowic, zeby mowiac najwlasciwsze dac rzeczy slowo a jednoczesnie nie zezwolic nikomu, nawet prawnikowi Gazety Wyborczej wygrac ze mna w sadzie. Nie to, zeby to co mowilam mialo cos wspolnego z kawelerem jednego z ostatnich orderow, absolutnie nie. Chcialam jedynie przypomniec, ze prawnicy tej gazety sa najlepsi kiedy chodzi o wygrywanie w sadzie, za kazdym razem kiedy ktos publicznie wypowie slowa niemile wspomnianemu kawalerowi.
Kazdy wie z wlasnego doswiadczenia, przychodza takie chwile kiedy ma sie cos waznego do powiedzenia. Na przyklad zona albo maz znajdzie sie w flagranti– i co? Zapomina jezyka w gebie, nie wie co powidziec, chociaz z pewnoscia zna wiele powodow dla ktorych sytuacja jest zupelnie inna niz na to wyglada. Dlaczego tak jest? Bo nie umie, nie nauczyl sie jak mowic, zeby kazdy mu uwierzyl, nie tylko w sadzie.
Albo inny, moze nawet czestszy przypadek. Ktos po dlugich latach rozmyslan odnajdzie sposob na to jak rozwiazac problem o wielkim znaczeniu. Dla swiata, dla kraju czy chocby dla partii ktora cholubi. Probuje mowic o tym wszystkim dookola, pisze do gazety, do internetu – nawet ksiazke wydaje wlasnym sumptem. I co? I nic. Zero zainteresowania, czasem wzruszenie ramion przypadkowego sluchacza. Czasem kolko ukradkiem narysowane na czole. A przeciez gdyby umial tylko wyrazic to co ma na mysli, kazdy by sluchal. Nawet wiecej, jakas renumeracje za swoj trud by otrzymal, albo chociaz w radiu lub w telewizorze by pokazali – juz nie mowiac o korzysciach dla swiata, kraju albo dla wynikow wyborow. Dlatego poki co nie patrzac na to czy mamy cos waznego do powiedzenia, powinnismy to robic tak aby nas sluchali. Trzeba wykorzystac kazda okazje w celu nauczenia sie jak mowic i pisac skutecznie. Bo jak juz mowilam – nie znamy dnia ani godziny kiedy wreszcie bedziemy mieli cos waznego do powiedzenia. I co wtedy? Jesli nie potrafimy tego zrobic skutecznie – chwila minie, a my w zdumieniu bedziemy trwac. No bo jak sie nie zdumiec kiedy wiemy jak to czy tamto zalatwic, a nikt nas nie slucha. Mamy tyle waznych rzeczy do powiedzenia a ludzie maja to gdzies. Zupelnie inaczej sprawy sie potocza kiedy bedziemy wczesniej przygotowani. Nie tylko zona czy maz sytuacje inflagranti wybaczy ale moze rowniez nastapi renumeracja w postaci honorarium autorskiego, w mediach pokaza, na spotkanie zaprosza i przedewszystkim sluchac beda.
W moim przypadku nie o to akurat chodzi, ze bede miala cos waznego do powiedzenia. Ja juz nie musze niczego wymyslac. Wystarczajaco duzo znajduje sie w materialach, ktore przysylaja sluchacze. Tradycyjna poczta, elektroniczna a takze zapisana na tasmach zgranych z automatycznej sekretarki. Trzeba tylko to wszystko uporzadkowac, opatrzyc odpowiednim komentarzem i wydac czy to w formie ksiazkowej czy tez inaczej a sukces murowany.
Szczegolna estyma darze wszelkiego rodzaje anonimy, tak pisane do mnie jaki i te o mnie ale pisane do osob lub instytucji trzecich. Musialam to dodac, gdyz niedawno otrzymalam e-maila od sluchacza, ktory pytal mnie dlaczego jesli juz wspominam o kontaktach poza antenowych ze sluchaczami to mowie glownie o tych kontaktach nie podpisanych i krytycznie oceniajacych moja prace. Przeciez – pisal ow sluchacz – sam od lat sle do mnie listy przynajmniej raz w miesiacu a ja nigdy o tym nie wspominam tylko ciagle o tych absztyfikantach. Czy jakos tak powiedzial sluchacz. Podobne glosy slysze co jakis czas. Niektore z tych glosow wyrazaja obawe, ze ludzie nabiora w koncu przekonania, iz do mnie tylko krytycznie i anonimowo nalezy pisac. Wyjasniam wiec, ze bardzo sobie cenie wszelkie glosy pozytywne, a nawet komplementy. Jak kazdy, wole sluchac kiedy mnie chwala niz kiedy gania. Jednak uwazam, ze glosy negatywne, zwlaszcza te nie podpisane sa bardziej godne uwagi niz sie powszechnie sadzi. Nasi wrogowie bardziej nas definiuja niz ci ktorzy nas chwala. Powie ktos – co mi z tego, przeciez to anonimy i nawet nie wiem kto je pisze. Jesli ktos tak uwaza, to naprawde nie zdaje sobie sprawy w jakim swiecie zyje. Czy moze raczej jaki swiat nadchodzi. Cos takiego jak anonimowosc jest juz luksusem czy raczej uluda. Za kilka lat – a z pewnoscia do czasu kiedy zajme sie pisaniem pamietnikow – kazdy list, nawet ten sprzed dwudziestu lat bez problemu bedzie mozna przypisac konkretnemu czlowiekowi.
Nie chodzi mi o te trywialne przypadki, ktore samodzielnie potrafie rozszyfrowac. Jak wtedy gdy przypadkowo zauwazylam dwa listy pisane ta sama reka. Jeden podpisany pelnym imieniem i nazwiskiem a drugi lakonicznie : Jozek z Polonii. W pierwszym przypadku byly to zyczenia imieninowe dla cioci Stasi a w drugim nieprzyjemny donos pisany do zacnej polonijnej organizacji. Nie pamietam czy juz to mowilam, trafiaja do mnie rowniez te anonimy, ktore byly przeznaczone dla zupelnie kogo innego. To znaczy o mnie, ale poza moimi plecami. Czasami dostaje je od zaprzyjaznionego odbiorcy, czasem od rownie sympatycznego pracownika urzedu do ktorego byl wyslany. Czasami jeszcze w inny sposob, ktorego nie bede zdradzala, bo mam ku temu inne wazne powody.
Wracam jednak do ustalania tozsamosci anonimowego autora. Przypadki jak powyzszy sa niezwykle rzadkie. Zreszta wartosc anonimu pochodzacego od urazonego sluchacza jest znikoma. Nadaje sie on najwyzej, zeby opowiedziec o nim czasami piatkowym wieczorem. Jednak w powaznej ksiazce, ktora mam zamiar skompilowac beda mnie interesowaly glownie inne anonimy. Te ktore po rozszyfrowaniu autora, okaza sie pomocne w badaniach historyczno-socjologicznych Poloni, a w tym listy od tzw agentow spiochow. Tak, tak – pomijac trywialne donosy biorace sie z personalnych pobudek, ze zwyczjnej zawisci bylych kolegow i kolezanek cala rzesza pozostalych piszacych bez podpoisu to spiacy agenci. Az dziwie sie, ze oni rowniez nie wiedza jak zludna jest ich anonimowosc. Znajomy pracownik instytucji ktora nic nie robi tylko ustala adresata listow z pogrozkami wysylanych do wladz twierdzi, ze nadejdzie czas – i mowi, ze jest to kwestia kilku, nie kilkudziesieciu lat – nadejdzie czas iz wrzucajc na internet probke czyjegos pisma, po krotkim czasie otrzymamy wszelkie dane osobowe delikwenta. Nie wspomne juz o tym, ze upublicznione bazy danych z liniami papilarnym w przypadku pozostawienia odciskow palcow na papierze, rowniez beda gwarantowac identyfikacje. O przesylkach internetowych rowniez nie bede wspominac – identyfikacja autorow takich jest juz dzis dziecinnie prosta.
Od czasu, gdy dowiedzialam sie o takiej perspektywie, z niezwykla pieczolowitoscia traktuje kazda przesylke, mozna by powiedziec ze podchodze do niej w bialych rekawiczkach. A to po to, zeby nie zatrzec lini papilarnych ktore tam sa. I rowniez – zeby nie ryzykowac iz czas, ktory przeciez wszystko niszczy, zatrze te slady – sciagam sobie owe linie zanim jeszcze zdejme biale rekawiczki. Kazdy moze nauczyc sie jak robic to w warunkach domowych, w dzisiejszych czasach wszystkiego mozna sie nauczyc. Byle tylko przestac ogladac telewizje to i czas sie znajdzie.
Jak juz powiedzialam zanim za sprawa mysloksztaltow zeszlam na margines – najwiekszym problemem w porozumiewaniu sa skroty myslowe. Kazdy z nas uzywa innych. A kiedy chcemy dokladnie wytlumaczyc o co nam chodzi, zaczynamy borykac sie z problemami, ktore rosna i rosna a potem wogole nie pozwalaja dokonczyc rozpoczetej mysli. To tlumaczy koniecznosc kompromisu. A z kompromisami juz tak jest. Jak raz zaczniemy kompromisowac to nie znamy umiaru. Uzywamy tych skrotow na lewo i na prawo a potem dziwimy sie, ze gubimy po drodze wszystkich dookola, rodzicow, przyjaciol, malzonkow, dzieci i zwlaszcza niczemu niewinnych sluchaczy. A im czesciej chodzimy na te skroty tym bardziej tracimy mozliwosc porozumienia sie w najbardziej podstawowych sprawach a nie tylko w tak trywialnych sprawach jak np: kto w Polsce lub na Polonii jest siewca nienawisci a kto sieje ziarno z ktorego pojednanie stron i zgoda ponad podzialami wyrosnie.
Napisala mi pani anodin, przepraszam pani anonim dlugi elaborat, ktory w calosci mozna odnalezc na tzw internecie a ja tylko przytocze punkt 9-ty, w ktorym pani pyta: Dlaczego wszystko co robi PiS, te ataki na PO przypisuje Pani PO? Przeciez to PiS ciagle opluwa rzad, to PiS ciagle ciagle sieje jad nienawisci, dlatego ze przegral wybory?!
No dobrze, przytocze jeszcze punkt drugi: Czy Premier Tusk i Prezydent Komorowski atakuje PiS? Czy wrecz prosza o spokoj, pojednanie?
Pani anonim obiecuje dalej, ze nie tylko napluje mi w twarz ale razem z cala rodzina bedzie mnie gnebic do konca zycia jesli okaze sie, ze na jesieni wygra PiS a Polakom bedzie tak samo zle jak jest teraz. Przynajmniej w jednym sie zgadzamy, Polakom teraz jest zle.
Ale to juz inna sprawa i nie nalezy do dzisiejszego tematu. Dzisiaj mowimy o tym, ze ludzie patrzac na to samo moga widziac diametralnie co innego. Dlatego, ze wlasciwie nie patrza na rzecz ale sluchaja co o rzeczy samej mowia media. A media? Te dopiero chodza na skroty, czasem – zeby to tylko czasem – nie tylko chodza na skroty ale specjalnie wodza nas po manowcach zanim powiedza o co chodzi.
Wezmy na ten przyklad wysylanie szefa partii opozycyjnej do psychiatry. Jeden bedzie sie oburzal i przypominal, ze nawet w PRLu nie posuwali sie w walce z opozycja tak daleko jak Sowieci i obecna wladza. A drudzy nie zobacza w tym nic niestosownego, wzrusza ramionami i dodadza: Co w tym zlego, przeciez to wariat, kazdy widzi. Albo donos na ojca Rydzyka do Watykanu. Albo opowiadanie o dorzynaniu watahy, albo tyle innych przykladow, ktorych nie bede dzisiaj wyliczac, bo robilsmy to juz wiele razy na tej antenie.
Wedlug Pani to sa wszystko fakty swiadczace o tym, ze ludzie ktorych pani tak ceni prosza o pokoj i pojednanie. Oczywiscie mozna sie upierac, ze przeciez to ani Tusk ani Komorowski osobiscie nie dokonywal tych czynow. Gdyby nie to, ze znowu mnie Pani zle zrozumie powiedzialabym, ze Hitler osobiscie nie zabil nikogo. Gdybym tak powiedziala, Pani natychmiast zaczela by mi wmawiac to i owo, a ja wcale nie zamierzam porownywac nikogo do Hitlera. Chcialam tylko pokazac, ze dzisiaj malo kto musi sobie osobiscie brudzic rece jesli zlo chce uczynic.
Mowi Pani dalej, ze PiS sieje jad nienawisci. Tak samo jak ja, kiedy podaje wiadomosci jak leca zamiast pomijac te, ktore w zlym swietle moglyby kogos kogo Pani lubi pokazac.
Komu to sluzy, po co o tych sprawach wciaz i wciaz? – nie tylko Pani tak mowi. Uwaza i Pani i ci drudzy, ze jesli namawiam do powolania komisji miedzynarodowej w sprawie tragedi smolenskiej to tym samym wyrazam brak zufania do komisji rzadowej, itd. A mnie brakuje juz slow, zeby tlumaczyc o co naprawde chodzi i tylko czekam dnia kiedy uslysze, ze to co mowie ja lub sluchacze w tym programie to jest woda na mlyn.
Na kazda osobe ktora tak widzi rzeczywistosc jak Pani, ja znam dziesiec, ktore widza zupelnie na odwrot. Zdaje sobie sprawe, ze Pani rowniez moze tak powiedziec, w koncu kazdy wybiera znajomych, ktorzy mysla podobnie. To nie zmienia faktu, ze jest tu problem i ze nie wiadomo co z nim zrobic.
Jak mozemy wspolzyc pokojowo a przynajmniej roznic sie w sposob cywilizowany bez plucia sobie w twarz i przesladowania sie do konca zycia? Kto jest temu winien, ze tak odmiennie widzimy to na co wspolnie patrzymy? Jedna z niewielu prawidlowych odpowiedzi na to pytanie brzmi: telewizornia! Ogladamy rozne kanaly i kazdy ma swoj kanal w ktory brnie bez ogladania sie na to co dzieje sie w realnym zyciu. A co jesli wszystkie kanaly sa czescia tej samej kanalizacji? No to wtedy mamy naprawde duzy problem, prawie nie do rozwiazania.
Znam ludzi w Polsce, ktorym dzieje sie coraz gorzej, coraz wiecej placa za zywnosc, za mieszkanie, za lekarstwa, za szkole dla dzieci, za rozmaite uslugi. Nie wyjezdzaja na wakacje na Majorke ani nawet do Zlotych Piaskow. Po calym dniu pracy lub jej szukaniu przychodza do domu, wlaczaja telewizje i tam – co za ulga – wszystko jest pokazane jak na dloni. Nie musza nadwyrezac mozgu. W telewizorze na wlasne oczy zobacza wszystko. To ten wstretny kartofel i jego wataha! Dorznac ich w koncu i wszystko bedzie dobrze. Orwell pisal o tym jak oczyszcza z frustracji kilka minut nienawisci, telewizja na uslugach rzadu poszla dalej – oczyszcza swoich wiernych widzow na okraglo, nie tylko z frustracji.
Ziobro, Macierewicz, Kaczynski – gdzie im do elegenckich, usmiechnietych, z dobrotliwa troska patrzacych na nasze problemy panow z Platformy. Gdyby nie to, ze musza oni, ci wspaniali, opedzac sie od tych wstretnych pisiorow to kazdy z nich i Tusk i Komorowski i nawet Sikorski z jeszcze wiekszym skutkiem pracowali by dla wspolnego dobra wszystkich sfrustrowanych ludzi.
Zmeczony zyciem czlowiek lub pelen entuzjazmu wyksztalcony z miasta nie chce, zeby mu ktos przeszkadzal ogladac jak on sam spija ustami swoich eleganckich przedstawicieli szampana w Brukseli. Wolno mu tak i niczyja to sprawa jemu zabraniac.
W koncu tak dlugo ten czlowiek walczyl o wolnosc – niech wiec teraz nikt mu nie wciska, ze jest w dalszym ciagu niewolnikiem, bo przeciez sam wybieral komu chce sluzyc.
Moze panie i panowie anonimy maja racje? Nawet jesli sa nimi budzacy sie z dlugiego snu agenci.
A my? Moze powinnismy sobie znalezc inne wiatraki.
Do jakich to dziwnych wnioskow mozna dojsc kiedy sie rozmawia, nawet sam ze soba.
Jul 152011