Mar 262010
 

Znowu minal czas jakis i jak tak dalej pojdzie to bede mogla powrocic do pierwotnego zwyczaju i nazywac ten czas ktory uplynal od ostatniego piatkowego monologu, nie jakims tam czasem, ale zwyczjnie tygodniem. Jednak, aby nie zapeszyc a takze aby za wiele nie mowic o rzeczach nieistotnych, od razu przechodzimy do rzeczy. Bo w rzeczy samej, nazbieralo sie tych spraw do omowienia jak zwykle co niemiara. Najlepiej byloby poruszyc je w punktach, ale z doswiadczenia wiem, ze to prowadzi do jeszcze wiekszego chaosu zamiast porzadek w monolg wprowadzic. 2 psy jeden ogon Juz po chwili od rozpoczecia punktowania pojawia sie potrzeba podpunktow, a jeszcze potem podpunkty do podpunktow i ani sie obejrzec nie wiadomo juz czy mowimy o problemie 3.5.1 czy 5.1.3. Zupelnie jak to bylo z kolejnymi wersjami Windows. Nic dziwnego, ze bardzo szybko numerowania zaniechano i zaczeto uzywac etykietek, a to Vista, a to cos tam. To jednak chyba tez sie nie sprawdzilo, bo oto znowu pojawilo sie okno numer siedem. Moze to nie tak i siedem nie powinno tu byc rozumiane liczebniczo lecz w przenosni, jak np siedem dni tygodnia lub siodemka w kartach, czyli tydzien lub kosa. Albo jeszcze cos bardziej nie wiadomo co. No i znowou zboczylismy tam gdzie nas nieposiano ani nie zamierzalismy ladowac, czyli na manowcach. Gdyby nie to, ze marginesy zostaly wyrugowane, powiedziec by mozna, ze znowu nas znioslo na margines. A zreszta, po co ja o tym opowiadam skoro tyle waznych spraw stoi w kolejce i o kazdej z nich chociaz kilka zdan trzeba powiedziec. Bo jesli nie, to wiadomo – slowa krytyki, obrazanie sie a nawet zwyczajne impertynencje moga mnie spotkac ze strony uwaznych sluchaczy. Dlatego juz nie ogladajac sie na boki, przechodze do meritum i na wstepie przypominam, iz ostatnim razem rozmawialam o poprawnosci politycznej, przy czym chociaz tematu nie zakonczylam to jednak udalo mi sie sprowokowac kilku sluchaczy do wypowiedzenia sie ‘za’. Dwa razy tyle wypowiedzialo sie przeciw a najwiecej sposrod nich swoim zwyczajem zachowalo pelne wymowy milczenie. Z tymi ostatnimi nie bede dyskutowac, chocby z powodu owej brzemiennosci w ich milczeniu.
Wiadomo co by sie stalo gdybym sprobowala ich stan skomentowac. Toz by sie posypaly na mnie dopiero wyrzuty z obu stron, tzn od tych ktorzy traktuja brzemiennosc jako dopust bozy jak i tych ktorzy uwazaja, iz jest na odwrot. Takoz samo, pomine tych co sie ze mna zgadzaja. Moglabym co prawda zlozyc im gratulacje z powodu tego, ze podobnie jak ja, maja racje, ale na tym trzeba by skonczyc, bo jak dlugo mozna sobie komplementy skladac? To do niczego konstruktywnego nie prowadzi i jeszcze na dodatek juz po chwili do rozmowy przylacza sie absmak a w slad za nim wiadomo. Nuda, pudy, marazm, zastoj i ogolna degeneracja zamiast rozwoju. Tak wiec nie bede monologowac z tymi co sie ze mna zgadzaja ani z tymi co milcza. Pozostaja ci, ktorzy mysla inaczej i nie poprzestaja na tym. Zamiast w milczeniu sie nie zgadzac, tlamsic w sobie niezgode na to co uslyszeli, natychmiast przyoblekaja te niezgode w slowa i tez na tym nie koncza. Poglady ubrane w slowa przelewaja na papier lub ekran i przesylaja do mnie. I tak, po ostatnim piatku dostalam reprymende, ze jak to tak. Tak bardzo bylam za tym, zeby wybrac Obame a teraz sama sobie zaprzeczam krytykujac to, co jest kwintesencja jego polityki. I tu nastepuja cytaty z rozmaitych Limbaughow, Hannitych, Beckow i posledniejszego kalibru lokalnych nasladowcow. No jak to tak – domagaja sie ode mnie – jest pani po stronie socjalizmu czyli Obamy, czy tez na odwrot. Odpowiem krotko poslugujac sie ta sama logika co autorzy owych napomnien: co ma piernik do wiatraka? Zeby jednak nie zakonczyc tej sprawy tak jak na to zasluguje, dodam jeszcze kilka slow dla tych ktorzy gleboko wierza w ideologiczne powiazania Obamy z Marksem, Hitlerem, BinLadenem a nawet w to ze jest antyChrystem.
I owszem, prawda jest ze Demokraci maja wieksza sklonnosc do zapadania na chorobe o ktorej mowilismy tydzien temu. Jednak nie posuwalabym sie tak daleko, zeby twierdzic iz ten czy inny konkretny polityk na nia juz zapadl. Choroba ta, jak i kazde inne odnoszace sukces zaburzenie swiadomosci spolecznej posluguje sie czesto mimikra. Nasladuje symptomy innych, niekoniecznie szkodliwych postaw spolecznych dla swoich chorych celow.
Jakze czesto widzimy lajdakow chowajacych sie pod szczytnymi sztandarami, oszustow zaslaniajacych sie wdowami i sierotami itd. Szczytne hasla Demokratow bardzo czesto staja sie pretekstem dla wprowadzenia konia trojanskiego nawet do ustawodawstwa amerykanskiego. Przypomne np ustawe o szczegolnym traktowaniu tzw przestepstw z nienawisci. Ustawa ta powoduje, iz jesli zrobisz cos zlego blizniemu swojemu to jeszcze pol biedy. Cala bieda bedzie dopiero kiedy uczynisz mu to samo a on okaze sie byc osobnikiem bedacym pod szczegolna ochrona ustawy. I nie bede tu nawet precyzowala, ze takim szczegolnie chronionym moze np byc gej czy ktos rownie egzotyczny, bo to tak naprawde nie o nich chodzi. Ten biedny gej czy ktos mu podobny jest wykorzystywany w roli ofiary, sluzy za pretekst, zeby wprowadzic prawo, ktore przy okazji bedzie chronilo zupelnie kogo innego, ktory nawet nie bedzie wymieniony, a przynajmniej nie na pierwszym miejscu. Ot tam gdzies na szarym koncu, ale rozumny czlowiek i tak sie domysli kogo to prawo w pierwszym rzedzie ma chronic, a tym samym stawiac w rzedzie rowniejszych posrod rownych. Jak juz powiedzilam, partia demokratyczna poprzez nadmiar szczytnych sztandarow jest szczegolnie narazona na zarazenie przez zaraze politycznej poprawnosci, czy raczej przez to co sie naprawde kryje pod ta nie do konca powazna nazwa. Co nie znaczy, ze czlonkowie tej partii nie moga ulec jej. I ulegaja. Tak samo ma sie rzecz z inna choroba, znana powszechnie pod nazwa neokonserwatyzmu. Ta choroba jest bardziej sklonna do siania spustoszen w szeregach Republikanow.
Zreszta, obie te choroby laczy duzo wiecej niz sadzi niejeden pochopny antysemita. Lacza ich przede wszystkim wspolne korzenie. O marksistowskim rodowodzie politycznej poprawnosci juz mowilismy. Z drugiej strony nie sa zadna tajemnica trockistowskie poczatki neokonserwatystow. Czy trzeba wiecej powodow aby obie te plagi uwazac za jedna, ktora raz takie a drugi raz inne, w zaleznosci od okolicznosci symptomy przejawia?
To tyle jesli chodzi o polityczna porawnosc Obamy i niekonsekwencje w moich pogladach. Jednak nie sposob na tym, w tak historycznym dla Ameryki tygodniu zakonczyc rozmowe o samym prezydencie.
W ubieglym tygodniu przeprowadzilismy mala ankiete na temat: czy premier Netanjahu czy prezydent Obama wyjdzie na swoje w czasie w czasie wtorkowego spotkania? Z jednym wyjatkiem, wszyscy wypowiadajacy sie stawiali na zwyciestwo Netanjahu. Nie mial racji rowniez sluchacz, ktory przepowiadal zwyciestwo Obamie. Zaden z politykow nie wycofal sie ze swojego stanowiska. Powierzchowny sedzia oglosil by remis, jednak to co sie stalo juz sie nie odstanie i bedzie wisiec nad Tel Awiwem jak chmura nad Czarnobylem. Slowa o zagrozeniu jakie dla zycia naszych zolnierzy niesie awanturnicza polityka Izraela, ktore padly z ust najwyzszych politykow i wojskowych amerykanskich, gdyby byly wypowiedziane wczesniej i przez kogo innego swiadczyly by o skrajnym antysemityzmie. Wielu nie potrafi z zaistnialym faktem sobie poradzic, z pewnoscia nie potrafi tego pojac Netanjahu. Inni zastanawiaja sie czy to juz pierestrojka czy tylko pies wreszcie pomachal ogonem? Wiele jest pytan, a odpowiedzi jeszcze mniej. Nawet nie wiadomo czy juz mozna te pytania publicznie zadawac, czy jeszcze poczekac, chocby do czasu zupelnego wyzwolenia spod okupacji naszego sejmu i senatu. Dlatego zamiast dywagowac i stapac po tym grzazawisku, zakoncze pospiesznie ten temat. Tym bardziej, ze czas ucieka i zanim zupelnie nam ucieknie wartaloby na chwile porozmawiac o innym, moze nie tak przelomowym wydarzeniu mijajacego tygodnia. O ustawie w sprawie reformy sluzby zdrowia. Wlasciwie nie o nie samej, ale o atmosferze ktora jej uchwaleniu towarzyszyla. Wiele razy juz o tym mowilismy, ale na te tematy nigdy dosyc. Mowilismy, ze jesli ustawa okaze sie tragiczna pomylka, to wystarczy poczekac az sfrustrowani Amerykanie wyrzuca tych ktorzy ja stworzyli z wybieralnych foteli i nowi reprezentaci ludu albo ja poprawia, albo co innego ustala. Ile zla w tym czasie wyrzadzi ta ustawa? Ile ubedzie nam z portfeli? No ile? Sto dolarow? Sto piedziesiat? Ile kosztow moralnych poniesie pozbawione wolnosci ego jednego i drugiego, ktorzy teraz tak krzycza, tak pomstuja i zadaja gniewu bozego jak gdyby to juz klamka zapadla na zawsze i odtad tylko sierp i mlot, swastyka, polksiezyc i niewolnictwo? O co chodzi w tym podsycaniu zbiorowej nienawisci?
Bo, ze nie o dobro obywateli to widac natychmiast kiedy przestaje sie sluchac wolajacego o pomste do nieba zaperzonego Becka, Limbaugh czy nieudolnego ich nasladowce. A skoro tak, skoro nie chodzi im o dobro Ameryki, to o czyje dobro chodzi? Moze odpowiedzi na to pytanie nalezy szukac w w stwierdzeniu Gingricha, ktory rozbrajajaco wyznal, iz uchwalenie tej ustawy to najwiekszy blad od czasu ustawy o desegregacji? Moze o cos jeszcze bardziej zdroznego? Dopiero historia ujawni wszystkich uwiklanych w obecne przepychanki. Jednak juz teraz mozna zauwazyc jak bezmyslna jest postawa republikanskich przedstawicieli w obu izbach Kongresu. Mozna wybaczyc platnemu propagandyscie, ktorego nikt nie wybieral do sprawowania wladzy i ktory zaslaniajac sie wolnoscia slowa bedzie podburzal lud, sial nienawisc, zachecal do aktow przemocy i straszyl czarnym ludem. Mozna sie dziwowac na jaki ochlap z panskiego stolu liczy ich nasladowca. Ale jak ocenic przygladajacych sie powsiagliwie a nawet z cicha aprobata Republikanow? Czy naprawde sadza, ze sa w stanie zapanowac nad emocjami przestraszonego tlumu? Tlumu, ktory naprawde zaczyna wierzyc, ze oto nadchodzi koniec Ameryki. Nawet Fox News w swoich sprawozdaniach z wiecow Tea Party, cenzuruje niektore hasla ktore tam sie pojawiaja. Juz nie raz w historii przyszlo milionom placic za igraszki nieodpowiedzialnych politykierow. Mowia, ze robia to dla obrony Demokracji i praworzadnosci a propaguja prawa dzungli . Dlaczego nie poczekaja do nadchodzacych wyborow? Czyzby obawiali sie, ze halasliwy margines ktory udalo im sie wzburzyc jest dokladnie tym, marginesem? I kiedy dojdzie do wyborow znowu nikt ich nie wybierze? Czy dlatego teraz judza, wmawiaja ludziom ze zostali oszukani, ze ich niedlugo do lagrow pozamykaja, ze cos trzeba z tym zrobic szybko, bardzo szybko? Zanim ludzie sie nie opamietaja i z rozwydrzonego tlumu na powrot stana sie cywilizowanym spoleczenstwem?
Cos bardzo zlego sie dzieje w Ameryce. Jednak z cala pewnoscia nie dlatego, ze podpisano ustawe o reformie sluzby zdrowia.

 Posted by at 6:25 pm