Felietonik Piatkowy ===> audio
I znów minął tydzień, tylko jeden z nich minął i dlatego z czystym sumieniem, nie tracąc cennego czasu mogę od razu przejść do rzeczy, zamiast – jak to zwykle ma miejsce – krygować się, tłumaczyć, obiecywać poprawę i na inne sposoby radzić sobie z faktem, że felietonik piątkowy znowu ukazał się z tak dużym opóźnieniem. Jednak nie tym razem. Jako się rzekło, tym razem rzeczywiście minął tylko jeden. Wiec, skoro nic już nie stoi na przeszkodzie, żeby przejść do rzeczy, tak i uczynię, czyli w samej rzeczy przejdę do rzeczy.

No to porozmawiajmy.
Co bystrzejszy słuchacz, już po wysłuchaniu tych kilku słów dotychczas przeze mnie wypowiedzianych z pewnością nabrał podejrzenia, że coś tu jest nie tak jak być powinno. Ja zaś na miejscu tegoż hipotetycznego i podejrzliwego słuchacza poszła bym o krok dalej i stwierdziła, że są możliwe dwa wytłumaczenia dla tak ślamazarnego i niczego nie wyjaśniającego początku dzisiejszego gadania mojego.
I tak, najsampierw podejrzewałabym samą siebie, że nie wiem o czym mam zamiar mówić a ta paplanina bierze się stąd, iż rozpaczliwie próbuje odnaleźć temat, który nie tylko dalby się pociągnąć przez następnych kilkanaście minut, ale również żeby na tyle zainteresował słuchaczy, aby ci – jak to zwykle ma miejsce – zasypali mnie przyzwoitą ilością – nie koniecznie pozytywnych maili tuz po zakończeniu programu. Podejrzewałabym, że mówiąc do państwa te słowa, które właśnie mowie, przebiegam w pamięci wszystkie wydarzenia minionego tygodnia, te tutejsze amerykańskie, ale również te z Brukseli i z Warszawy, a prze-bieg-nąwszy staram się zapamiętać, które są na tyle bulwersujące co by z nich udała się sklecić zajmująca opowiastkę. I żeby opowiastka ta dala się zakończyć przejmującym crescendo w postaci imperatywu moralnego wołającego o pomstę do nieba albo przynajmniej powodującego, że słuchacz zaduma się nad tym co usłyszał. Continue reading »